Perły Adriatyku, czyli skarby chorwackiego wybrzeża 🇭🇷🏖️

Chorwacja jest krajem pełnym przepięknych miejsc, takich jak Plitwickie Jeziora, Jaskinia Postojna, czy zapewniające niezapomniane widoki góry, jednak dziś chcielibyśmy się skupić na miastach położonych nad samym morzem. Podróż wzdłuż wybrzeża Chorwacji to doskonała okazja na aktywny wypoczynek, łączący zwiedzanie urokliwych miejscowości z wypoczynkiem na malowniczych plażach. Usiądźcie wygodnie, a my przechodzimy do konkretów.

Zacznijmy od południa Dalmacji, a dokładniej od słynnego Dubrownika. Jego początki mają sięgać VII wieku, jednak największy rozkwit przypadł na okres renesansu. Mimo katastrof i najazdów, które dotknęły Dubrownik, miasto zostało niemal całkowicie odrestaurowane i już od wielu lat zachwyca turystów swoim urokiem. Spacer po zabytkowym centrum, otoczonym masywnymi murami obronnymi, po których również możecie się przejść, będzie dla was jak podróż w czasie. Przemierzając urokliwe uliczki, dotrzecie do masywnej Fontanny Onufrego, będącej popularnym miejscem spotkań mieszkańców. Tuż obok znajduje się zabytkowy Klasztor Franciszkański, który łączy w sobie dwa średniowieczne style architektoniczne, romański i gotycki. Dalej możecie kierować się w stronę ulicy Stradun, pełnej tętniących życiem kawiarni i sklepów. Na końcu ulicy zobaczycie jeden z najpiękniejszych budynków w Dubrowniku, czyli Pałac Rektorów z zachwycającym dziedzińcem i czekającym na odwiedzających Muzeum Historii Kultury. To idealne miasto dla miłośników historii, architektury oraz „Gry o Tron”, ponieważ w miejscach takich jak Twierdza Lovrijenac, Stary Port czy schody przed Kościołem św. Ignacego nagrano wiele słynnych scen. Podróżując wzdłuż wybrzeża Chorwacji, natkniemy się jeszcze na inne lokalizacje, które odegrały ważną rolę na planie serialu, dlatego to doskonały pomysł na urlop dla fanów serii. Jeśli wolicie zarezerwować nocleg w nieco mniej zatłoczonej miejscowości i wybrać się do Dubrownika za dnia, dobrym wyborem będzie położona 20 kilometrów dalej wieś Cavtat z przepięknymi plażami lub jedna z pobliskich wysp.


Kierując się na północ, zanim dotrzemy do większej miejscowości, warto zatrzymać się w wiosce Rogotin, bądź położonych dalej od morza miastach Opuzen i Metković, żeby zobaczyć deltę Neretwy i ujście rzeki. Obszar ten słynie z rolnictwa i zaopatruje w owoce i warzywa niemal cały kraj, jednak to także raj dla miłośników sportów wodnych. W okolicach przepięknego ujścia Neretwy panują idealne warunki do uprawiania kitesurfingu i windsurfingu, a jeśli wolicie mniej wymagające atrakcje, możecie obserwować starania sportowców lub wybrać się na wycieczkę łodzią po rzece. Niecałe 60 kilometrów na północ od delty Neretwy znajduje się miejscowość Makarska, nad którą dumnie czuwa góra Biokovo. To jedno z tych miejsc, gdzie życie zaczyna się po zachodzie słońca. Późnym wieczorem znajdziecie tu mnóstwo otwartych kawiarni i klubów, a także posłuchacie muzyki na żywo, spacerując po bulwarze. Za dnia możecie przejść się po niemal całkowicie zalesionym półwyspie św. Piotra, zobaczyć Katedrę św. Marka lub odpocząć na plaży. A skoro już o plaży mowa, to musimy wspomnieć o jednej z najciekawszych w okolicy, znajdującej się w mieście Brela. Nieopodal Punta Rata, czyli najpopularniejszej z plaż w Breli, z wody wyłania się kamień porośnięty sosnami, będący symbolem miasta.

 

Dalej czekają na nas dwie pobliskie miejscowości – imponujący Split i klimatyczny Trogir. Sięgający starożytności i pełen zabytków Split to jeden z najczęściej wybieranych kierunków w Chorwacji. Jego symbolem jest Pałac Dioklecjana, któremu warto poświęcić nieco czasu i zwiedzić go zarówno od zewnątrz, jak i w środku, wraz z przylegającymi obiektami. Znajdziecie tu także niewielką, lecz imponującą Katedrę św. Dujama, przybrzeżną promenadę z rzędami palem, zabytkową Złotą Bramę, ciekawe Muzeum Archeologiczne i wiele czarujących plaż. Split to kolejny obowiązkowy punkt wycieczki dla fanów „Gry o Tron”, ponieważ nie tylko nakręcono tutaj kultowe sceny, ale powstało tu także poświęcone serii muzeum, w którym można oglądać wiele wzorowanych na serialu strojów, rekwizytów oraz figur postaci. W niewielkiej odległości od Splitu znajduje się Trogir, słynący z równie długiej historii. Jego główną atrakcją jest Stare Miasto, położone na małej wyspie między stałym lądem a wyspą Čiovo. Warto zobaczyć tutaj także mury miejskie z zabytkowymi bramami, Twierdzę Kamerlengo, do której prowadzi klimatyczna promenada, oraz Katedrę św. Wawrzyńca, będącą jedną z najpiękniejszych budowli w Trogirze z wysoką dzwonnicą, na którą możecie wejść i podziwiać nadmorskie widoki.

 

Kolejnym dużym i uwielbianym przez turystów miastem jest Zadar, ale po drodze znajdziecie mniejsze i bardzo urokliwe miejscowości, takie jak Rogoznica i Primošten. Pierwsza z nich słynie między innymi z ukrytego między skałami, słone jeziora o nazwie Oko Smoka. Legenda głosi, że jeśli stan wody opada, mieszkający w jeziorze smok wyruszył na poszukiwanie pożywienia. Niewielki półwysep, na którym znajduje się zbiornik, jest niemal całkowicie zalesiony i otoczony pięknymi plażami i klifami, wzdłuż których możecie wybrać się na długi spacer. W mieście znajdziecie wiele restauracji, serwujących wyśmienite jedzenie, obszerny port z widokiem na zatokę. Primošten zachwyci was Starym Miastem, położonym całkowicie na owalnym półwyspie, z którego możecie podziwiać niezwykły zachód słońca. Do tej części miasta wejdziecie przez zabytkową bramę, a za nią czekają na was wąskie uliczki, restauracje i położony na niewielkim wzgórzu, kamienny Kościół św. Jerzego. Nie brakuje tu także pięknych plaż i atrakcji, takich jak możliwość przepłynięcia się łodzią półpodwodną.

Przenosimy się spory kawałek drogi na północ, żeby opowiedzieć wam nieco o Zadarze. To kolejne miasto z tych, które zafundują wam niezapomnianą podróż w czasie. Warto zobaczyć tutaj zachwycającą Katedrę św. Anastazji, Rzymskie Forum z ruinami rzymskich budowli, świecący nocą pomnik z paneli słonecznych o nazwie Pozdrowienia dla Słońca oraz znajdujące się zaraz obok Morskie Organy, czyli umieszczony tuż nad brzegiem instrument, wykorzystujący morskie fale do grania muzyki, dzięki czemu każdy koncert jest wyjątkowy. Błądząc po wąskich uliczkach Zadaru, znajdziecie wiele klimatycznych restauracji i kawiarni, zwłaszcza w okolicach placu Narodni trg, a także inne budynki o bogatej historii, na przykład wykonany z kamienia Kościół św. Donata o niezwykle oryginalnej bryle.

 

Żegnamy się z Dalmacją i zbliżamy do Istrii, ale po drodze musimy wspomnieć jeszcze o jednym, niezwykłym miejscu, jakim jest Rijeka. Nad panoramą miasta króluje Zamek Trsat, na który można wejść, pokonując długie schody, jednak czekające na was widoki są warte wysiłku. W centrum znajdziecie niewielkie, ale pełne eksponatów Muzeum Historii Naturalnej, niezwykle ciekawe Muzeum Peek & Poke, poświęcone starym komputerom, konsolom i grom, oraz barokową Katedrę św. Wita. Około 15 kilometrów od Rijeki znajduje się miejscowość Opatija ze słynnym posągiem Dziewczyny z mewą, skierowanym w stronę otwartego morza. Jeśli tu przyjedziecie, koniecznie zaplanujcie spacer po przepięknym, pełnym kwiatów parku Angiolina.

 

Ostatnimi miastami na naszej nadmorskiej trasie są Pula i Rovinj. Pierwsze z nich skrywa niezwykłe zabytki, które przeniosą was do starożytnego Rzymu, takie jak Arena, czyli amfiteatr, w którym odbywały się między innymi walki gladiatorów, Świątynia Augusta i Łuk Sergiusza. Te wyjątkowe budowle o wielowiekowej historii, otoczone współczesnymi kamienicami, nadają miastu niepowtarzalny charakter. Tuż obok Łuku Sergiusza znajdują się klimatyczna kawiarnia Uliks i pomnik Jamesa Joyce’a, przy którym możecie usiąść i odpocząć, popijając kawę. W Rovinj zobaczycie Kościół św. Eufemii i słynną dzwonnicę, która nadaje krajobrazowi miasta uroku. Spacer po wąskich, kolorowych uliczkach czy po skalnym wybrzeżu to doskonały sposób na aktywny wypoczynek i podziwianie malowniczego Rovinj.

Wybrzeże Chorwacji oferuje mnóstwo magicznych miejsc, idealnych na wakacje. Nieważne czy szukacie aktywnego, czy pełnego lenistwa wypoczynku, cudów architektury czy bogactwa natury. Wszystko znajdziecie nad błękitnym Morzem Adriatyckim, a każdą z wymienionych miejscowości zwiedzicie razem z nami!

(Nie) jedyne takie Koloseum ⚔️

Jedna z najsłynniejszych, o ile nie najsłynniejsza budowla w Rzymie i całym Bel Paese nieustannie zachwyca miliony turystów swoją monumentalnością. Koloseum, a właściwie Amfiteatr Flawiuszów, zdobi krajobraz Wiecznego Miasta już od I wieku naszej ery, jednak nadal kryje wiele tajemnic. Co można było zobaczyć w Koloseum i gdzie znajdziemy podobne budowle? Wszystkiego się zaraz dowiecie!

Koloseum nie jest jedynym przetrwałym do dziś amfiteatrem ani we Włoszech, ani na świecie, ale do tego jeszcze wrócimy. Swoją nazwę, którą zaczęto powszechnie się posługiwać dopiero w średniowieczu, zawdzięcza najprawdopodobniej ogromnemu posągowi cesarza Nerona, znajdującemu się wówczas nieopodal. Pierwotną nazwą budowli jest amfiteatr Flawiuszów, czyli będącej w tamtym okresie u władzy dynastii. Oficjalnie otwarty w 80 roku naszej ery, dziś słynie jako historyczne miejsce walk gladiatorów, a także teatralnych i zwykle równie okrutnych egzekucji skazańców, przy czym w obu przypadkach częstym elementem starć była obecność dzikich zwierząt, takich jak lwy, tygrysy, niedźwiedzie, a nawet nosorożce. Pokazy odbywały się na pokrytej piaskiem arenie, pod którą znajdował się podziemny system korytarzy. Zanim wybudowano dwukondygnacyjne podziemie, na terenie Koloseum odbywały się tak zwane naumachie, czyli znane już wcześniej bitwy morskie, a raczej ich inscenizacje. W tym celu arena miała być zalewana wodą, najpewniej z użyciem pobliskiego akweduktu, jednak wielu badaczy do dziś rozważa prawdopodobieństwo zorganizowania tego rodzaju widowiska z wykorzystaniem statków. Podobne dyskusje dotyczą stwierdzenia, że Koloseum było miejscem masowych mordów chrześcijan, ponieważ większość źródeł nie uwiarygadnia tej tezy. Wiadomo jednak, że pokazy w tej niezwykłej budowli organizowano przez niemalże 500 lat, gdyż ostatnie igrzyska odbyły się tutaj w VI wieku naszej ery.

Początkowo amfiteatr Flawiuszów otaczały wysokie trybuny, mogące pomieścić ponad 50 tysięcy osób. Miejsca na widowni były podzielone przede wszystkim według statusu społecznego. Najbliżej areny zasiadali senatorzy wraz z władcą i jego rodziną, zaś kolejne kondygnacje były przeznaczone między innymi dla ekwitów, kapłanów oraz plebejuszy. Im wyżej położone siedzenia, a zatem im bardziej oddalone od areny, tym mniej uprzywilejowane osoby mogły je zajmować, w związku z czym na samej górze zasiadali niewolnicy, kobiety czy biedota, a niektóre grupy społecznie nie były w ogóle wpuszczane na teren obiektu. W deszczowe lub wyjątkowo upalne dni widownię przykrywano ogromnym, płóciennym dachem, mocowanym za pomocą lin. Możemy sobie tylko wyobrazić, jak imponującą budowlą było Koloseum za czasów świetności. Znany nam dziś asymetryczny amfiteatr to tak naprawdę pozostałość tego, z czego pierwotnie słynął symbol Rzymu. Ze względu na liczne zniszczenia wywołane pożarem, trzęsieniem ziemi a także przez stopniowe wyburzanie ścian w celu pozyskania materiałów budowlanych, obecnie możemy podziwiać wyłącznie część jednego z Siedmiu Cudów Świata, obrazując w myślach pierwotną potęgę dzieła architektury, jakim był amfiteatr Flawiuszów. Niestety zdarza się, że turyści chcą pozostawić po sobie ślad na murach Koloseum, na przykład zapisując swoje imię za pomocą klucza – ostatnio sytuacja taka miała miejsce w czerwcu 2023 roku. Warto pamiętać, że za nawet niewielkie uszkodzenie budowli grozi sowity mandat w wysokości kilku tysięcy euro, a nawet kara pozbawienia wolności.

 

Koloseum to nie tylko nie jedyny, ale nawet nie pierwszy amfiteatr zapewniający rozrywkę obywatelom starożytnego Rzymu. Za najstarszą tego typu budowlę uznaje się amfiteatr w Pompejach, znany zapewne fanom Pink Floyd, ponieważ w 1971 roku zespół zagrał w nim koncert bez udziału publiczności, a film przedstawiający to wydarzenie można obejrzeć w internecie. Pod względem wielkości, drugie miejsce po Koloseum zajmuje amfiteatr w Kapui, a nieco mniejszym, lecz zdecydowanie lepiej zachowanym jest ten znajdujący się w Weronie, zwany Areną. Co więcej, werońska arena jest nadal wykorzystywana do organizacji wielu wydarzeń kulturowych, takich jak koncerty i spektakle operowe. W 2025 roku odbędzie się już 102 edycja letniego festiwalu operowego na scenie amfiteatru, podczas którego będzie można usłyszeć między innymi „Carmen” oraz „Nabucco”.

Starożytne rzymskie amfiteatry znajdziemy także w innych krajach Europy, na przykład we Francji. Jednym z miast mogących pochwalić się doskonale zachowaną areną jest Nîmes, w którym warto zaplanować także zwiedzanie pobliskiego muzeum archeologicznego Musée de la Romanité oraz innych rzymskich budowli, a przede wszystkim położonego w odległości około 25 km Pont-du-Gard, będącym jednym z najsłynniejszych i najlepiej zachowanych akweduktów. W Chorwacji z kolei dużą popularnością cieszy się amfiteatr w Puli, w którym już od ponad 70 lat organizowany jest festiwal filmowy. Pozostałości rzymskich amfiteatrów możemy podziwiać również w Północnej Afryce, a największą tego typu budowlą jest ta znajdująca się w Al-Dżamm w Tunezji, wykorzystywana niegdyś nie tylko jako miejsce walk, lecz także do celów obronnych. 

Słynące dawniej głównie z krwawych widowisk, przetrwałe do dziś amfiteatry to zapierające dech w piersiach budowle, nierzadko pełniące istotne funkcje kulturalne. Niewykluczone, że mieliście okazję zobaczyć któryś z nich na kinowym ekranie, jednak zdecydowanie warto ujrzeć je na własne oczy i poczuć, jak historia przeplata się z teraźniejszością.

Walia – z wizytą na Wyspach Brytyjskich

pilotaż i przewodnictwo – Maciej Mironowicz

Walia to przepiękne krajobrazy gór, zielone wzgórza, dzikie plaże i urokliwe wioski. Zamek Conwy, średniowieczne twierdze, malownicze opactwa jak Tintern Abbey oraz oczywiście Snowdonia z najwyższym szczytem Walii, to kwintesencja tej części Wysp Brytyjskich. Walia to także silna tożsamość kulturowa, z własnym językiem i tradycjami i długą bogatą historią sięgającą czasów celtyckich. Chwila na spacer po tutejszych miastach jak Cardiff czy St. Davids, które mają swoją magię i spokój, pozwoli wczuć się w niezwykłą atmosferę Walii a tamtejsza kuchnia, zwłaszcza ciepły, tradycyjny welsh cake pozwoli poczuć jak smakuje i pachnie celtycki kawałek Wielkiej Brytanii.

Słoweńskie Perełki

Mały kraj wielkich możliwości – od pięknego Bledu położonego nad malowniczym jeziorem wśród wzgórz po nadmorskie miejscowości na niewielkim aczkolwiek bardzo urokliwym wybrzeżu słoweńskim.

Majorka – W sercu Balearów

Najpiękniejsza wyspa Morza Śródziemnego – prawdziwy skarbiec pięknej architektury, malowniczych plaż i przepysznej kuchni. Goszczący tu kiedyś Fryderyk Chopin tak pisał o Majorce: „Jestem w Palmie między palmami, cedrami, kaktusami, oliwkami, pomarańczami, cytrynami, aloesami, figami, granatami. W dzień słońce, wszyscy letnio chodzą, i gorąco; w nocy gitary i śpiewy po całych godzinach… Jestem blisko tego, co najpiękniejsze”.

Grecja na talerzu 🇬🇷🍽️

Kuchnia grecka to proste, ale doskonale skomponowane dania, w których główną rolę grają zazwyczaj warzywa, dzięki czemu Grecy mogą cieszyć się zdrowiem. Nie brakuje również mięsa, owoców morza i serów, a już na pewno nie słodkości. Jakich dań spróbować w trakcie podróży, a co spakować do walizki? Zapraszamy do lektury!

Zarówno w domu, jak i w restauracji, Grecy dzielą się jedzeniem – to dla nich element życia społecznego. Zwykle jedzą w gronie znajomych lub rodziny, serwując potrawy na dużych talerzach, tak aby każdy mógł sobie nałożyć odpowiednią ilość. Zanim jednak na stole pojawią się dania główne, możemy nieco zaspokoić głód przystawkami, zwanymi mezedes. To tak właściwie zestaw małych przystawek, na przykład oliwek, serów, dolmades (ryżowe lub mięsno-ryżowe nadzienie, owinięte w liście winogron), souvlaki (szaszłyk z rusztu), marynowanych lub nadziewanych warzyw czy klopsików. Towarzyszy im zawsze pieczywo, najczęściej świeża pita, a także sos tzatziki (tłusty jogurt ze startym ogórkiem zielonym, solą, czosnkiem, oliwą i sokiem z cytryny lub ziołami). Typowym meze jest także doskonale nam znana sałatka grecka, czyli horiatiki. Składa się ona z soczystych pomidorów, chrupiących ogórków, cebuli, oliwek, aromatycznej fety i niekiedy także papryki, skropionych oliwą i posypanych oregano. Sporym zaskoczeniem dla turystów może być brak sałaty, jednak warto pamiętać, że nie jest ona tradycyjnym składnikiem horiatiki.


Samymi mezedes można bez problemu się najeść, ale to dopiero początek kulinarnej przygody. Jednym z najpopularniejszych greckich dań jest moussaka, czyli zapiekanka z bakłażanów, ziemniaków, mięsa, beszamelu i dużej ilości przypraw. Choć moussakę znajdziemy w niemal każdej tawernie, Grecy jedzą ją najczęściej w domu, pomijając mięso lub dodając jego różne rodzaje. Podobną w smaku potrawą jest papoutsakia, której nazwa oznacza „buciki” i nawiązuje do wyglądu dania. Są to połówki bakłażanów, nadziewane duszonym w aromatycznym sosie pomidorowym mięsem, zapiekane z beszamelem lub serem. Inną tradycyjną grecką zapiekanką jest pastitsio. Również w tym przypadku sos składa się z mięsa i pomidorów, jednak przekłada się go specjalnym typem ugotowanego wcześniej makaronu, taki jak bucatini czy penne. To właśnie ten składnik odpowiada za wyjątkowy wygląd potrawy na talerzu. Warto spróbować także kultowego dania, jakim jest spanakopita, czyli wytrawny placek ze szpinakiem. Możemy go zarówno zamówić w tawernie, jak i kupić na kawałki w wielu piekarniach czy kawiarniach. Składa się przede wszystkim ze szpinaku i ciasta filo, a reszta to już kwestia preferencji. Najczęściej do farszu dodaje się fetę, czosnek i sporą ilość ziół, a całość zapieka, aż ciasto będzie idealnie zarumienione i chrupiące.


Na greckich stołach króluje także mięso, a popularnym sposobem jego przygotowywania jest długie zapiekanie w pergaminie lub odpowiednim naczyniu z dodatkiem rozmaitych warzyw. Tego rodzaju danie nosi nazwę kleftiko, co dosłownie oznacza „kradzione”, ponieważ, jak głosi legenda, bandyci piekli mięso w przykrytych ziemią dołach, chcąc ukryć w ten sposób zapach i dym. Głównym składnikiem kleftiko może być jagnięcina, wieprzowina, drób, a nawet ser, jednak cały sekret tkwi w dodatkach i kilkugodzinnym zapiekaniu. Dzięki temu mięso rozpływa się w ustach, a zamknięte w pergaminie smaki łączą się w wyśmienitą całość. W menu możemy także natknąć się na słowo brizóla (stek, zwykle z grillowanej cielęciny) lub bifteki, jednak niech wam nie przychodzi na myśl befsztyk. Bifteki to po prostu kotlet mielony, często przygotowywany w piekarniku, razem z pokrojonymi w ćwiartki ziemniakami. Nie zapominajcie o gyrosie, który odkryje przed wami nową odsłonę wszechobecnego w Polsce kebabu. Zjecie tu doskonale przyprawione mięso w towarzystwie świeżych warzyw, otulone mięciutką pitą.

Grecka kuchnia to oczywiście także owoce morza, takie jak kalmary, ośmiornice i krewetki, serwowane na przykład po usmażeniu na głębokim tłuszczu. Nie możemy pominąć ryby po grecku, która w naszym wigilijnym wydaniu wcale nie przynosi wstydu oryginałowi. Mowa o psari plaki, czyli pieczonej w sosie pomidorowym rybie. Podczas gdy my trzemy marchewkę, seler i pietruszkę, Grecy kroją jedynie cebulę i ewentualnie paprykę, dodają pomidory i przyprawy, a następnie w tak przygotowanym sosie zapiekają kawałki ryby.


Ostatnim, lecz nie mniej ważnym elementem greckiej biesiady jest deser. Na myśl przychodzi od razu baklava, znana także w Turcji czy Bułgarii, a już jeden kęs zaspokoi chęć na cukier. Jest to bowiem niezwykle słodkie ciasto filo przekładane orzechową masą, zalewane miodem lub syropem. Popularne są także przeróżne placki owocowe, na przykład z cytryn (lemonopita), pomarańczy (portokalopita) czy jabłek (milopita), nierzadko obficie doprawiane cynamonem, goździkami czy wanilią. Na deser i na śniadanie często jada się bougatsa me krema, czyli zawinięty w ciasto filo mleczno-waniliowy krem, a w niemal każdej cukierni znajdziemy loukoumades. To przypominające pączki, smażone kuleczki drożdżowe, polewane po usmażeniu miodem bądź syropem i posypywane orzechami, cynamonem lub sezamem. Bez względu na to, na jaki deser macie ochotę, koniecznie zamówcie do niego mocną i słodką grecką kawę elliniki kafé, tradycyjnie zaparzaną w tygielku.


W trakcie każdej podróży warto zaplanować, co zabierzemy ze sobą do domu. W przypadku Grecji mamy do wyboru wiele doskonałej jakości produktów, takich jak wyśmienita oliwa z oliwek i kosmetyki wyrabiane na jej bazie, aromatyczne miody, na przykład tymiankowy, a także wyjątkowe w smaku ouzo, czyli wódkę anyżową. Dobrym wyborem będą również pakowane próżniowo ciemne oliwki Kalamata lub zielone Chalkidiki, marynowane w przyprawach czy suszone z solą. W sklepach znajdziecie też wiele gotowych potraw i słodkości, na przykład dolmades, pastę z fasoli, chałwę, orzechy w miodzie i przeróżne ciasteczka. Pamiętajcie o mieszankach ziół i przypraw, które pomogą wam odtworzyć greckie smaki w domu i zmieszczą się w nawet najmniejszej walizce. Nie zalecamy jednak zabierania ze sobą serów, ponieważ nawet te dokładnie zapakowane wymagają konkretnych warunków przechowywania, których nie jesteśmy w stanie zapewnić w drodze powrotnej. Najlepiej zatem rozkoszować się fetą, kefalotyri, kefalograviera i innymi serami na miejscu – na surowo, w sałatce, z patelni lub z piekarnika.

Grecka kuchnia opiera się na prostych przepisach, w których skład wchodzą świeże i jakościowe produkty, dzięki czemu jest nie tylko zdrowa, ale przede wszystkim niezwykle smaczna. Jesteśmy pewni, że w trakcie podróży zakochacie się w greckich smakach, bo zadowolą każde podniebienie. Grecja to raj zarówno dla wegetarian, prawdziwych mięsożerców i łasuchów, który odkryjecie razem z nami od kuchni, dosłownie i w przenośni.

Gdzie sacrum spotyka profanum, czyli święta patronów we Włoszech 🇮🇹🙏

Niemal każde włoskie miasto ma swojego patrona i dedykowane mu święto, którego obchody łączą wiarę z folklorem, zabawą i odpoczynkiem, ponieważ dla niektórych jest to dzień wolny od pracy. Z tej okazji zazwyczaj organizowana jest uroczysta msza bądź procesja w towarzystwie muzyki czy śpiewów, rozstawiane są stoiska, przy których można kupić niemal wszystko, a pod koniec dnia odbywa się pokaz fajerwerków. W niektórych miastach obchody święta patrona są jednak tak wyjątkowe, że musimy wam o nich opowiedzieć. 

Jedną z najciekawszych tego rodzaju tradycji jest z pewnością Święto św. Agaty w Katanii (Festa di Sant’Agata). Święta Agata jest uwielbianą przez Sycylijczyków patronką, która według legendy rok po swojej męczeńskiej śmierci uratowała miasto przed katastrofą. Po erupcji Etny, mieszkańcy położyli przed murami welon, z którym święta została pochowana, dzięki czemu lawa ominęła miasto. Przygotowania do święta zaczynają się jeszcze przed początkiem lutego, budynki i ulice są bogato ozdabiane, a w cukierniach pojawia się tradycyjny deser o nazwie minne di Sant’Agata (piersi świętej Agaty). Ciastka te nawiązują swoim wyglądem do tortur, na jakie skazano patronkę przed śmiercią, czyli obcięcie piersi, upamiętniając tym samym historię świętej. Prawdziwa zabawa zaczyna się jednak 3 lutego i trwa aż trzy dni. Uroczystość otwiera procesja z ofiarowaniem ogromnych świec, a wieczorem odbywa się pokaz fajerwerków. Przez następne dwa dni relikwie św. Agaty opuszczają katedrę i są niesione przez wiernych na ozdobnej platformie podczas uroczystych procesji, którym towarzyszą śpiewy i muzyka. Trasa pokonywana przez wiernych oraz turystów jest przepięknie oświetlona, tworząc cudowny klimat zwłaszcza podczas ostatniej procesji, która trwa niemalże całą noc. Święto św. Agaty to nie bez przyczyny jedno z najpopularniejszych wydarzeń religijnych na świecie. Jeśli planujecie zwiedzić Sycylię na początku lutego, naprawdę nie możecie tego przegapić.

W Syrakuzach nieopodal Katanii mieszkańcy świętują latem, a dokładnie 10 sierpnia, upamiętniając świętego Sebastiana (Festa di San Sebastiano). Tego dnia odbywa się uroczysta procesja z relikwiami świętego, niesionymi przez grupę mężczyzn z odkrytymi barkami, za którymi podążają bose kobiety. W tle słychać orkiestrę, nad głowami tłumu unoszą się kolorowe serpentyny, a uczestnicy marszu trzymają w górze nagie noworodki i dzieci z prośbą o błogosławieństwo. To wyjątkowo dynamiczne święto, łączące wiarę z folklorem, sygnalizujące jednocześnie czas zbiorów zboża.


Pozostając przy południu Włoch, warto wspomnieć o Święcie św. Januarego (Festa di San Gennaro), patrona Neapolu. Odbywa się ono 19 września i jest ściśle związane z cudem krwi świętego, będące punktem kulminacyjnym wydarzenia. Co roku relikwia, czyli ampułka z krwią św. Januarego, zmienia swój stan skupienia i staje się płynna na oczach setek wiernych, biorących udział w uroczystej mszy. Cud można obserwować trzy razy w roku, jednak to właśnie wrześniowa data jest tą najważniejszą, ponieważ nawiązuje do męczeńskiej śmierci świętego. Wielu naukowców sceptycznie podchodzi do cudownej natury upłynnienia krwi, jednak jest to niezwykle istotny symbol dla Neapolitańczyków, dla których dokonanie cudu jest przepowiednią dobrego czasu dla miasta. W tym czasie organizowane są koncerty, liczne pokazy artystyczne, a nawet modowe.

Święta patronów są równie popularne na północy kraju, a jednym z najbardziej znanych jest florenckie Święto św. Jana Chrzciciela, przypadające na 24 czerwca. W tym czasie zarówno mieszkańcy, jak i turyści wyruszają w niepowtarzalną podróż w czasie. Uroczystość otwiera pochód ze sztandarem Florencji, będący jednocześnie pokazem historycznych kostiumów. Następnie władze miasta i organizatorzy składają na cześć patrona świece w Katedrze Santa Maria del Fiore, w której nieco później odprawiana jest msza. Po południu tłum podąża za przebranymi mieszkańcami, zmierzającymi w stronę Piazza Santa Croce, aby obserwować finał Calcio Storico. Ta dyscyplina sportowa wywodzi się ze starożytności i przypomina futbol, a jej jedyną zasadą jest zdobywanie bramek. W brutalnej walce biorą udział dwie drużyny reprezentujące daną dzielnicę Florencji, chcące za wszelką cenę zdobyć uznanie mieszkańców. W ten dzień widok krwi i leżących na zasypanym piaskiem placu kontuzjowanych graczy nie powinien nikogo dziwić. To przepełnione agresją widowisko jest jednak ważną dla Florentczyków tradycją i świadectwem niesamowitej determinacji biorących udział w walce mężczyzn. Późnym wieczorem nad miastem rozbłyskują fajerwerki, sygnalizujące koniec przepięknego święta.

W Wenecji nie znajdziecie tylu atrakcji, ile na Sycylii czy we Florencji, ale dzień patrona jest jednym z ważniejszych dla słynnego miasta na wodzie. To podwójnie wyjątkowa data, bo Święto św. Marka (Festa di San Marco) przypada na rocznicę wyzwolenia Włoch. W Bazylice św. Marka odprawiana jest uroczysta msza, a w Pałacu Dożów (Palazzo Ducale) przyznawane są nagrody mieszkańcom, którzy przysłużyli się miastu w obszarach takich jak sztuka, sport czy rzemiosło. Motywem przewodnim święta jest czerwona róża, nawiązująca do legendy o mężczyźnie o imieniu Tancredi. Pragnąc zdobyć uznanie ojca wybranki, Tancredi wybrał się na wojnę, z której już nie powrócił. Na chwilę przed śmiercią zerwał białą różę, której płatki zabarwiły się od jego krwi, a następnie poprosił swojego przyjaciela o przekazanie kwiatu ukochanej. Zgodnie z tradycją, 25 kwietnia Wenecjanie obdarowują swoje partnerki czerwonymi różami, a zwyczaj ten nazywają Festa del Bocolo.

Tradycji związanych ze świętami patronów we Włoszech jest tak wiele, że można napisać o nich całą książkę, jednak nic nie zastąpi wrażeń, które zapewni wam doświadczenie tych niesamowitych uroczystości na miejscu. Gorąco zachęcamy do podróży i odkrycia regionalnych zwyczajów zaskakującej Italii!